Jan Grzesik na tropie kadrowych rekordzistów. Piłkarze, którzy zadebiutowali po trzydziestce


Piłkarz Radomiaka mógłby zostać piątym zawodnikiem po 30. roku życia, który zadebiutuje w reprezentacji w XXI wieku

8 sierpnia 2025 Jan Grzesik na tropie kadrowych rekordzistów. Piłkarze, którzy zadebiutowali po trzydziestce
Kacper Pacocha / PressFocus

Czy spektakularna forma Jana Grzesika sprawi, że dołączy do elitarnego grona najstarszych debiutantów kadry? Zobaczmy, jak dotychczas wyglądała ta lista i jak sytuacja Grzesika wpisuje się w polską piłkę narodową. Gracz Radomiaka nie byłby pierwszym takiem przypadkiem w historii w XXI wieku.


Udostępnij na Udostępnij na

W drużynie narodowej przekroczenie trzydziestki rzadko jest początkiem nowych rozdziałów. Jednak historia naszej kadry pełna jest piłkarzy, którzy pokazali, że wiek to liczba, a nie bariera. Stanisław Kaźmierczak wciąż jest rekordzistą – zadebiutował mając 32 lata i 184 dni. Choć było to dość dawno temu, zaraz po II wojnie światowej.

Jednak to nie odosobniony przypadek. Szczególnie w XXI wieku kilku doświadczonych zawodników otrzymało szansę od losu i selekcjonerów. Kto jeszcze dołączy do tego grona? Przykład Jana Grzesika rozpala wyobraźnię kibiców. Dobra forma nie uchodzi uwadze Jana Urbana, ale czy to wystarczy?

Jan Grzesik na liście Jana Urbana?

Jan Grzesik, lider Radomiaka, właśnie przechodzi najlepszy okres w karierze. W aktualnym sezonie zdobył już 3 gole w 3 meczach Ekstraklasy – dwukrotnie trafił do siatki Pogoni Szczecin, a jedno trafienie dołożył w spotkaniu z Arką Gdynia. Kończy 31 lat, a jego wszechstronność (prawy wahadłowy, boczny albo ofensywny pomocnik) czyni go wyróżniającą postacią zespołu z Radomia. Poprzedni sezon też miał bardzo dobry, a w nim zdobył 5 goli, zaliczył 7 asyst i rozegrał ponad 2000 minut. Te liczby powodują, że piłkarskie media w Polsce zaczęły umieszczać nietypowego możliwego debiutanta na liście nowego selekcjonera.

W dużej mierze powołanie Grzesika można traktować w roli fantastyki. Być może nowy trener kadry narodowej będzie chciał zaskoczyć czymś nietypowym, ale i tak szanse na powołanie dla 31-latka są naprawdę małe. Nam też nikt nie zabroni spekulować. Jeśli Jan Urban zdecyduje się na powołanie Grzesika, ten stanie przed nie lada konkurencją na prawej stronie defensywy lub wahadle. Przede wszystkim na tej flance są Matty Cash (Aston Villa) oraz Przemysław Frankowski (Stade Rennes), a jeszcze opcją jest Jakub Kamiński (1.FC Köln). Rywalizacja jest ogromna, więc tym bardziej trudno sobie wyobrazić kapitana Radomiaka na liście powołanych.

Jeżeli jakimś cudem udało się znaleźć Grzesikowi na liście Urbana, to byłby piątym zawodnikiem po 30. roku życia, który zadebiutował w reprezentacji Polski w XXI wieku. Poniżej przypominamy o kogo chodzi.

Bartosz Białkowski – spełnione marzenie

Bartosz Białkowski, legenda Championship (bo można tak po części go nazywać), zadebiutował w kadrze 23 marca 2018 roku w meczu towarzyskim z Nigerią (0:1), zmieniając Łukasza Fabiańskiego w przerwie. Miał wtedy dokładnie 30 lat, 8 miesięcy i 17 dni. Nie był to mecz o punkty, lecz jeden z testów przed mundialem. Na mistrzostwach świata był w kadrze, ale przyglądał się tylko grze kolegów z perspektywy ławki rezerwowych. Mimo to spełnił jedno z piłkarskich marzeń. W reprezentacji A zaliczył tylko ten występ, ale do szerokiej kadry wchodził jako golkiper z doświadczeniem w młodzieżowych drużynach Polski.

Białkowski był kapitanem kadry U-20 podczas mundialu w Kanadzie w 2007 roku, gdzie zagrał pięć spotkań i był liderem młodej drużyny. W juniorskiej bramce rywalizował z Przemysławem Tytoniem i Wojciechem Szczęsnym. Później jednak kariery tych bramkarzy – i nie tylko tej dwójki – potoczyły się inaczej i byli oni wyżej w hierarchii selekcjonerów kadry narodowej. Pech Bartosza polegał na tym, że akurat co do obsady golkiperów do dziś nie mamy problemów, a wręcz wybór mamy ogromny.

W piłce klubowej Białkowski zbudował nazwisko przede wszystkim w Championship. Do Anglii trafił w 2006 roku i spędził tam blisko 20 lat. Grał w kilku klubach, ale najlepiej jest wspominany w Ipswich Town i Millwall. Na drugim poziomie ligowym w Anglii rozegrał prawie 350 meczów. Millwall był jego ostatnim zespołem, a w 2024 roku zakończył piłkarską karierę.

Paweł Sibik zamiast lidera

Paweł Sibik trafił do kadry Jerzego Engela niespodziewanie tuż przed mistrzostwami świata w 2002 roku, zastępując Tomasza Iwana. Decyzja selekcjonera odbiła się w mediach szerokim echem – kadrowicze otwarcie krytykowali brak Iwana, a sprawa wywołała konflikt wśród liderów reprezentacji. Sam selekcjoner niepotrzebnie chciał jakoś wstrząsnąć drużyną przed samym mundialem. Niestety efekt okazał się być odwrotny, a my niespodziewanie skończyliśmy turniej na fazie grupowej.

Wracając do zaskakującego powołanego, to Sibik bez wątpienia był liderem Odry Wodzisław. Piłkarzem, który wyróżniał się w naszej lidze. Tylko w latach, w których otrzymywał powołania, to miał w kadrze rywali z najwyższej półki: Piotr Świerczewski, Mirosław Szymkowiak, Radosław Kałużny, Jacek Krzynówek, Bartosz Karwan czy Cezary Kucharski. Zapewne przez to musiał tak długo czekać na szansę od selekcjonera i później miał problemy żeby częściej bywać na kadrze. Do dzisiaj wspomina się to w kategorii dużego zaskoczenia.

Zadebiutował w reprezentacji 10 lutego 2002 roku podczas meczu towarzyskiego z Wyspami Owczymi (2:1), a miał wtedy dokładnie 30 lat, 11 miesięcy i 28 dni. Później zagrał jeszcze dwa spotkania: z Estonią (mecz towarzyski) i z USA (na mundialu). Trudno było go odnaleźć pośród kadrowiczów powoływanych przez następców Jerzego Engela. Solidny ligowiec zasłynął głównie z tego, że pojechał do Korei i Japonii w miejsce Iwana, który był pewniakiem. Rok później Sibik został piłkarzem Apollonu Limassol, a po powrocie do kraju grał jeszcze w Odrze, Podbeskidziu i Ruchu Chorzów. Potem wrócił na chwilę do Apollonu i na koniec związał się z Przyszłością Rogów. W tym klubie zakończył karierę w 2006 roku. Zaledwie cztery lata po debiucie w kadrze narodowej.

Dariusz Pietrasiak – powołanie w stylu Grzesika?

Dariusz Pietrasiak zadebiutował w reprezentacji 7 września 2010 roku, w meczu towarzyskim z Australią (1:2). Miał wówczas 30 lat, 6 miesięcy, 25 dni. W sumie on jest nieco podobnym przypadkiem do Jana Grzesika. Grał wtedy w GKS Bełchatów, w którym wypracował sobie solidną markę. Oczywiście jak na warunki ekstraklasowe. Sensacyjnie zdobył wicemistrzostwo Polski w 2007 roku. Tamten okres to czas eksperymentów, bo Franciszek Smuda zaczął budować zespół na Euro 2012, które było rozgrywane w Polsce i w Ukrainie. Poszukiwania były prowadzone na szeroką skalę, a jedną z ciekawych opcji było powołanie Pietrasiaka.

Jego debiut był bardzo słabo oceniany. Później w kadrze wystąpił jeszcze raz – zagrał pełne 90 minut w meczu towarzyskim z USA (2:2). Był na kilku zgrupowaniach, ale nie udało mu się przekonać do siebie selekcjonera. Rywalizacja na środku obrony była wówczas bardzo trudna i była duża rotacja, bo grali m.in. Kamil Glik, Michał Żewłakow, Arkadiusz Głowacki, Grzegorz Wojtkowiak, Marcin Kamiński, czy Marcin Komorowski. Później doszedł jeszcze Damien Perquis.

Pietrasiak nie przebił się dłużej i stał się raczej zapomnianym kadrowiczem, choć w klubach zbudował status solidnego ligowca. W 2012 roku ze Śląskiem Wrocław sięgnął po mistrzostwo Polski. Zawodowo pograł do 2016 roku, a później został trenerem. Obecnie prowadzi Star Starachowice.

Dariusz Żuraw był solidny na Bundesligę, za słaby na kadrę

W 2001 roku wyjechał do Niemiec, w których grał przez siedem lat. Wypracował tam sobie solidną markę. Może nigdy nie był obrońcą wysokiej klasy, ale w Bundeslidze rozegrał ponad 130 meczów. Mimo to Dariusz Żuraw, stoper Hannoveru 96, swój jedyny mecz (towarzyski) w reprezentacji rozegrał 9 lutego 2005 roku w Grodzisku Wielkopolskim przeciwko Białorusi (1:3). Miał wówczas 32 lata, 2 miesiące, 25 dni. Dlaczego wcześniej nie postawiono na niego?

Za czasu pracy Jerzego Engela kadra narodowa miała dwóch mocniejszych stoperów z Bundesligi. Byli to Tomasz Wałdoch i Tomasz Hajto. Duet prosto z Schalke 04 był wyżej ceniony. A do tego w odwodzie był solidny ligowiec Jacek Zieliński z Legii, a blisko byli jeszcze młodzi Jacek Bąk i Michał Żewłakow. Tutaj Żuraw miał marne szanse na przebicie się. Potem nastała era Pawła Janasa, u którego zadebiutował. Nowy selekcjoner szukał nowych opcji i dał tę jedyną okazję zawodnikowi Hannoveru na ubranie biało-czerwonej koszulki.

Niestety nie zaprezentował się za dobrze. Ostatecznie zagrał tylko ten jeden mecz, nie doczekał się kolejnych powołań, a po kilku sezonach w Niemczech wrócił do Polski. Chwilę pograł w Arce Gdynia, a następnie próbował sił w roli trenera, m.in. w Lechu Poznań czy Zagłębiu Lubin. Obecnie szuka nowego miejsca do pracy.

***

Trudno nam sobie wyobrazić, aby Jan Grzesik został piątym piłkarzem po 30. roku życia, który zadebiutuje w reprezentacji Polski. Oczywiście można zawsze marzyć, ale jest zaledwie mały 1% szans na powołanie. Jeżeli kapitan Radomiaka znalazłby się wśród powołanych i zagrałby w jakimś meczu, to od razu wbiłby się do czołówki najstarszych debiutantów.

Rekord Kaźmierczaka wciąż pozostaje nieosiągnięty, ale historia pokazuje, że „stary debiutant” może wpisać się w polską piłkę. Chociaż na mały epizod, bo nikt w takim wieku dłużej nie ostawał się w reprezentacji Polski. Kolejne doniesienia o powołaniu Jana Grzesika pokazują, że warto spoglądać na solidnych ligowców, choć może lepiej na tych nieco młodszych. Piłkarz Radomiaka osiągnął swój szczyt możliwości, ale czy jest to wystarczający poziom dla kadry narodowej? Raczej nie, dlatego wciąż traktujemy go w roli ciekawostki. Choć przypadki Białkowskiego czy Sibika pokazały, że nigdy nic nie wiadomo.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze